piątek, 25 listopada 2016

Jak nie książki to co? #3 ... eksperymenty małego chemika

Uwielbiałam chemię w szkole, do dziś nie wiem dlaczego nie zostałam szalonym naukowcem. Odkąd poznałam sklepy z półproduktami kosmetycznymi mogę chociaż w niewielkim stopniu kontynuować moją młodzieńczą pasję.
Dzisiaj pokaże Wam dwa najprostsze zestawy, które dzięki instrukcji każdy bez problemu może zrobić w domu. Są to produkty z Biochemii Urody przeznaczone do cery wrażliwej, więc nie ma obawy, że nam zaszkodzą.

 

Peeling enzymatyczny

Pierwszy z nich to peeling enzymatyczny. Produkt w proszku do rozmieszania z wodą przed użyciem. Kosmetyk naprawdę działa, w przeciwieństwo do mało zauważalnego złuszczania po użyciu produktów w tubce. Zrobienie to wymieszanie ze sobą 3 proszków.

Tonik z kwasem PHA 6%

Drugi z nich to tonik z kwasem PHA. Produkt w płynie, za którym moja cera przepada i bez niego mści się wypryskami i suchymi skórkami. Do wymieszania w tym przypadku mamy kilka składników i chcąc stosować produkt dłużej, dodajemy na koniec konserwant naturalny. Cała procedura trwa kilka minut i największym wyzwaniem jest posiadanie czystego blatu i rąk.

Wszystkie te tubki, fiolki i pipetki dałyby dużo do myślenia przypadkowej osobie, która je zobaczy na moim stole. Natomiast mogę potwierdzić, że kosmetyki są proste w wykonaniu, bezpieczne i dają dużo lepsze rezultaty, aniżeli gotowe produkty. Producenci zadbali o czytelne instrukcje i szeroką gamę półproduktów, z których można stworzyć swój kosmetyk wszechczasów.

Korzystałyście kiedyś z produktów samorobionych? Jakie są wasze wrażenia?


niedziela, 20 listopada 2016

środa, 16 listopada 2016

Poradniki - czy warto czytać?

Nie będę was okłamywać, że każdy poradnik stosuje w życiu w 100% i od kolejnego dnia biorę się za wdrażanie zmian w swoim życiu, bo tak nie jest. Mam za to inną zasadę: z każdej książki wziąć dla siebie jedną rzecz i zastosować, taką która faktycznie nam się przyda i podniesie jakość naszego życia, rozwiąże drobne problemy, z którymi się borykamy.


Poniżej poradniki po które sięgnęłam w tym roku i rady do zastosowania, z których skorzystam.



Elementarz pielęgnacji.Sekrety urody Koreanek
Charlotte Cho
Książkę czyta się przyjemnie i szybko. Niby wszystko jest oczywiste i wiemy, że oczyszczanie twarzy jest ważne, ale ... Warto rozważyć dwuetapowe oczyszczanie twarzy, najpierw produkt na bazie olejku (np. olejek myją
cy Bielenda), później produkt na bazie wody (żel do twarzy). Stosuję od kilku miesięcy i widzę, że na skórze nie zostaje żaden produkt makijażowy. W planach mam jeszcze zakupienie i użycie maseczki w płachcie.

Slow fashion. Modowa rewolucja
            
Dla wielu osób książka stanowić może przypomnienie, że więcej nie zawsze znaczy lepiej. Ważne, że nie narzuca jakiś standardowych list niezbędnych rzeczy, ale każde się wsłuchać we własne potrzeby i odciąć się od marketingowego bełkotu i narzucania nam ciągle nowych "trendów" przez sieciówki i media. Biorą sobie do serca i rozumu, że kupując nowe pozbywam się starego, a nie trzymam na lepsze czasy, które zawyczaj nie następują.

Red Lipstick Monster. Tajniki makijażu
Ewa Grzelakowska-Kostoglu 
Książka raczej dla początkujących. Dla relaksu i dla wiedzy, pięknie ilustrowana. Warto wiedzieć, że nic nie zastąpi praktyki, ale dzięki Ewie i jej filmikom nauczyłam się wiele. Skorzystam tym razem z makijażowych trików dla okularnic, bo też myślałam, że okulary zastępują brwi ;-) !
 
Ch***owa Pani Domu
            
O ile na stronie na FB jest zabawnie, to nie czuję tego klimatu w książce. Jeżeli miałabym wziąć do siebie jedną, generalną radę z książki, to odpuścić nadmierne starania w rzeczach nieistotnych, albo takich, których zmiana nie zależy od nas. Łatwo powiedzieć, szczególnie, gdy niedługo święta i presja sprzątania i gotowania nad głową ;-)
       
Sztuka skutecznego porozumiewania się
McKay M., Davis M., Fanning P.
Książka, której nie dokończyłam, ponieważ co z tego, że zarzuca różnymi metodami, jak nie jestem w stanie ich zapamiętać, a co dopiero użyć w praktyce. Nie pomogły dziesiątki ćwiczeń i przykładów. Jedyna metoda, którą sobie przypomniałam to parafraza i często ją stosuję, szczególnie w życiu zawodowym.

Obecnie czytam pozycję Siła nawyku. Czy to źle je posiadać i czy warto je zmieniać? Dam wam znać :)


Sięgacie po poradniki?


piątek, 11 listopada 2016

Jak nie książki to co? #2 ... początkujący kinomaniak

Mogę siebie określić raczkującym kinomanem, który dopiero dzięki mojemu mężowi, który uwielbia filmy, nadrabia zaległości. Pamiętam z dzieciństwa, gdy nadawane były tylko 2 kanały i cała rodzina zasiadała po godzinie 20 przed telewizorem, aby obejrzeć film. Z czasem zaczęłam jednak te godziny poświęcać książkom i ignorowałam kinematografię. Są tego plusy, bo obecnie wiele rzeczy mnie zadziwia i jak małe dziecko wpatruję się w ekran. Dzisiaj polecam wam mój subiektywny ranking najlepszych filmów, które widziałam w tym roku.


Jak chcecie się pośmiać polecam:
Bridget Jones 3
Agentka
Prawdziwe kłamstwa
Wszystkie trzy doprowadziły mnie do bólu brzucha w wyniku śmiechu. Na drugi dzień pojawiły się też zakwasy w mięśniach żuchwy ;-)


Jeśli macie ochotę posiedzieć w napięciu, umierając ze strachu to wypożyczcie:
Londyn w ogniu
Marsjanin
Walka z terrorystami, czy o przetrwanie w kosmosie? Wybierzcie sami.


Dla miłośników śmiechu i łez zalecana wyprawa na:
Planeta Singli
Listy do M.2
Filmy o relacjach międzyludzkich podane w zabawnej formie, ale wyciskające też łzy i zmuszające do refleksji.



Jeżeli dzieci wymuszają wspólny film to będziecie zachwyceni, gdy obejrzycie:
Zwierzogród
Kraina lodu
Genialny Zwierzogród i świetna Kraina Lodu, to filmy, które można obejrzeć też bez dzieci ;-)


Dla spragnionych odwiedzin w innej epoce:
Sięgając chmur
Brooklyn
Historia młodych ludzi - linoskoczka, albo irlandzkiej emigrantki. Oboje wyruszają do Ameryki, aby spełnić swoje marzenia.
 
Skusicie się na którąś z propozycji w długi weekend?

środa, 9 listopada 2016

Dlaczego sięgnęłam po książki Bondy?

Sięgnęłam po jej książki nie dlatego, że otrzymywały nagrody i było o niej głośno, ale dlatego, że chciałam poznać kryminały pisane przez dziewczynę, która wychowała się na Podlasiu, gdzie mieszkam. Tak więc jednak szum medialny spowodował to, że w ogóle dowiedziałam się o istnieniu Katarzyny Bondy.
 


Pochłaniacz - pierwsze spotkanie z Bondą


Moje wyobrażania o książkach Katarzyny Bondy zupełnie rozminęły się z rzeczywistością. Siadając do pierwszej lektury "Pochłaniacza" miałam mieszane uczucia. Liczba postaci, tematów i retrospekcja gmatwała moje myśli, musiałam bardzo skupić się na akcji, aby nie przeoczyć istotnych wątków i nie pogubić się w tym, kto jest czyim synem, czy jaką zbrodnię popełnił. Z drugiej strony błędnie założyłam, że uśmiechnięta blondynka napisze prostą i schematyczną książkę, w której w połowie akcji można będzie rozwikłać zagadkę. Zupełnie nie wiedziałam wówczas kto to profiler, ale właśnie postać Saszy Załuskiej zatrzymała mnie przy lekturze. Kobieta z przeszłością wraca do policji jako psycholog śledczy, aby ograniczyć krąg podejrzanych. Pomimo tego, że mafijne porachunki w Trójmieście  i zagadka śmierci młodych osób okazały się naprawdę ciekawą historią, to właśnie dalsze losy głównej bohaterki skłoniły mnie do sięgnięcia po drugą cześć przygód.


Okularnik - moja miłość


Moja miłość nie ma związku z tym, że noszę "Okulary na nosie". Książka zdobyła moje serce tym, że wplotła w fikcyjny, współczesny wątek, prawdziwą historię sprzed wielu lat, której piętno do dziś rzutuje na relacje ludzi na Podlasiu. Mieszkam tutaj i widzę, jak wiele z relacji ludzkich zostało trafnie przeniesionych do "Okularnika". Narodowe i religijne uprzedzenia decydowały o historii wojennej i powojennej tych terenów, ale mają swój oddźwięk również w czasach współczesnych. Przeszkadzające mi w pierwszej części retrospekcje i niedopowiedziane związki pomiędzy licznymi bohaterami tym razem dawały nadzieję, że spędzę z lekturą wiele długich wieczorów. Niestety prawie 900 stron skończyło się za szybko. Fantazja autorki w kwestii zabiegów medycznych, tajemnica przeszłości związku głównej bohaterki i wplątanie tematyki polityki, szeptuchy i współczesnych mezaliansów uczyniła z tej lektury prawdziwą ucztę. Jest to najlepsza książką, którą przeczytałam w 2016 r.



Lampiony - potwierdzenie, że chcę więcej


Zaczynając trzecią część przygód Saszy Załuskiej obawiałam się, że historia z Łodzi nie pochłonie mnie tak samo jak wydarzenia z Podlasia. Tak też było, bo pomimo tego, że książka jest mistrzowska pod względem postaci i osadzenia ich losów w realiach miasta, to nie mogłam się już z nią identyfikować. Lampiony rozpaliły we mnie ochotę na wycieczkę do Łodzi, ale sam wątek kryminalny nie porwał mnie tak jak w "Okularniku". Nie dziwi mnie teraz to, że mieszkańcy miast i miasteczek na spotkaniach autorskich wymuszają na autorce osadzenie powieści na swoim terenie. Autorka w "Lampionach" była bardziej łaskawa wobec głównej bohaterki i pozwoliła jej na oderwanie się od nałogu i kilka romantycznych chwil.


Książki Katarzyny Bondy to przede wszystkim skrupulatnie przygotowany materiał zaczerpnięty bezpośrednio z naszego podwórka i naszej historii. Czytając je mamy wrażenie, że jesteśmy uczestnikami tamtych wydarzeń, poznajemy ludzi, specyfikę tych miast i zdarzenia z przeszłości, którymi do dziś żyją ludzie. Z tego względu kontynuuję swoją przygodę z książkami Katarzyny Bondy i poznaję losy kolejnego profilera Huberta Meyera.

Mam nadzieję, że rok 2017 przyniesie nam 4. część przygód Saszy Załuskiej. Gdzie waszym zdaniem powinna się rozgrywać? Ja proponuję Bieszczady!



czwartek, 3 listopada 2016

Alicja to nasza rodzima Adaline?

 

Alicja w krainie czasów, Czas Opowiedziany


Podsumowując pierwszą cześć cyklu „Czas zaklęty” stwierdziłam, że nie dorówna „Stuleciu Winnych”. O ile opowieść o losach niezwykłego dziecka, czytało się „tylko” przyjemnie, to „Czas Opowiedziany” mnie zachwycił. W drugiej części opowieści niezwykła, zagadkowa Alicja dorasta, ale jej życie, pomimo małych radości, jest pełne smutku, nienazwanej tęsknoty i rozczarowań.

Zamknięta w szpitalu Alicja, po zamachu na własne życie, ma okazję poznać Zygmunta Freuda, dzięki któremu obiera własną drogę zawodową i samodzielnie stawia czoła trudnościom stawianym przed młodą kobietą.
Pozornie ułożone życie Alicji przerywa wybuch wojny, która rzuca ją w dziwaczny i tułaczy żywot cyrkowca. Poprzez nawiązane przyjaźnie zostaje włączona w konspirację, ale zyskuje też najbliższą swojemu sercu osobę i nie jest nim ukochany mężczyzna.
Koczowniczy żywot przerywa jej wizyta w Paryżu, w którym oczarowana Alicja postanawia osiąść na stałe. Zawodowo poświęca się dzieciom, ale poznaje również artystów i kreatorów mody ówczesnych czasów. Mogłoby się wydawać, że jej życie staje się normalne i przewidywalne, ale nawet miłość nie daje jej stabilizacji.
Alicja ma talent, fach w ręku, a pomimo upływającego czasu na jej twarzy nie przybywa zmarszczek. Powinna być najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, ale żyje w czasach, w których wiedza, inteligencja i bystrość umysłu stanowią przeszkodę, bo jest kobietą.
Fantazja Ałbeny Grabowskiej mnie zaskoczyła! O ile zawsze plącze losy swoich bohaterów, to tym razem przekroczyła granice mojej wyobraźni. Zakończenie drugiego tomu tuż przed wybuchem II wojny światowej i zamiary Alicji powodują, że chcę jak najszybciej wrócić do baśniowego świata stworzonego przez autorkę.

Wszystkim miłośnikom losów Alicji polecam wzruszający film „Wiek Adaline”. Obie historie pokazują, że posiadanie atrybutów przez większość uważanych za niezwykłe i gwarantujące szczęście,  wiąże się niejednokrotnie z wewnętrznym dramatem.
Skusicie się na przeniesienie do magicznego świata Alicji?