środa, 24 sierpnia 2016

Co czytała młodzież, gdy nie było Harry’ego Pottera? #1



Dawno, dawno temu, w czasach, gdy nie było Harry’ego Potera, Zmierzchu, Rywalek i Władcy Pierścieni mieliśmy z czego wybierać. Uśmiecham się do siebie, gdy przypominam sobie moje pierwsze samodzielnie przeczytane książki i rodzące się we mnie pożądanie czytania więcej i więcej…
 



Miałam to szczęście, że rodzice należeli do prehistorycznego na obecne czasy wysyłkowego klubu Świata Książki, w którym deklarowało się zakup określonej ilości pozycji w danym czasie… Dzięki miłości rodziców do książek, w domu pojawiały się sukcesywnie nowe pozycje.

Moje nastoletnie życie przypadło na lata 90-te i w tym oraz kolejnych wpisach chcę wam przypomnieć o książkach która zapełniały moją kartę biblioteczną i głowę. 

Ania z Zielonego Wzgórza

... oraz kolejne niezliczone książki Lucy M. Montgomery to seria z którą się identyfikowałam, a potem marzyłam, aby jak Ania dorosnąć i żeby spotkać swojego Gilberta, mieć z nim taki cudowny, pełen ciepła i radości dom. Książka bez wątpienia zarażała optymizmem, pomimo różnych przeciwności losu bohaterów.


Pan Samochodzik i ...

w wszystkie książki z serii Zbigniewa Nienackiego. To napięcie i strach, czy uda się odnaleźć kryjówkę, pokonać nieprzyjaciół, odzyskać cenny skarb. Pan Samochodzik to trochę nasz polski
Indiana Jones. To były pierwsze książki przy których zarywałam noce... może to był taki subtelny wstęp do obecnego zamiłowania do kryminałów ;-) Książka rysowała wyraźną granicę pomiędzy tym co dobre i złe, jednocześnie wywołując uczucie, że "mogę wszystko".



Cudownie byłoby wrócić do emocji i wrażeń towarzyszących lekturom tamtych czasów. Kusi mnie odświeżyć sobie niektóre z nich…

Macie swoją ulubioną książkę z dzieciństwa?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz